poniedziałek, 26 października 2015

Haloween tuż tuż....

Jak dobrze, że ten dzień dobiegł już końca...

Cholerna zmiana czasu...

Tymuś zawsze w przedszkolu robił sobie krótką drzemkę... Czasem 5-cio minutową, ale to mu w zupełności wystarczało...

 a dziś?

Nie zdążył, powrót do domu był cudowny, oboje byli szczęśliwi i uśmiechnięci... Tymuś 100 razy zmienił zdanie odnośnie stroju na piątkowe Święto Dyni w przedszkolu ^_^ Jake z piratów z Nibylandii wygrał ostatecznie, więc czeka mnie szycie ^_^

Nooo...

I na tym się sielanka skończyła...
Po zamknięciu drzwi od domu zaczęło się...

Bo wg Tymka Nela wszystko robiła źle, więc nie raz jej się dostało, a to ją odepchnął, a to na nią nakrzyczał i tak w kółko... a nie myślcie sobie, że NElcia pozostawała dłużna w jakikolwiek sposób... Tymuś około 16 zaczął płakać, że on zmęczony, że on chce na drzemkę, ale wiecie czym by sie to skończyło prawda? Północ zastałaby nas przynajmniej, co oznacza, że rano byłby problem ze wstaniem i tak caaaaały tydzień...

Więc się poświęciłam.... Zapakowałam dzieci i poszliśmy do Cioci Justyny i tam było trochę lepiej. TROCHĘ... Po czym wróciliśmy do domu... Rodzice się chyba domyślają ciągu dalszego..... O mamoooooo.... Nic tak nie męczy.... To ja bym wolała już iść do pracy - chociażby węgiel przerzucać, bo było by to chyba mniej męczące niż te moje dwa skarby dzisiaj....

Wiecie co robi (moje) dziecko kiedy jest niesamowicie zmęczone? Wciska sam sobie kit, że w ogóle nie jest śpiący... Oryczany (z miliona niesamowicie ważnych powodów - np. Pani nakrzyczała na jego kolegę, nieodpowiedni kolor piżamy, poduszka krzywo położona, i takie tam) położył głowę na poduszce marudząc, że wcale nie chce mu się spać i... zasnął... Przytuliłam go, pocałowałam i co usłyszałam? "Idź już sobie bo ja jednak ide spać....."

I jak tu nie kochać takiego ogra?


A Nelcia? Nelcia za nic nie chciała dać się ubrać w piżamkę (że niby tez nie śpiąca)  zasnęła chyba jeszcze szybciej niż Tymek... Więc mam luz...

LUZ- pojęcie względne.

Pokoje wyglądają jakby coś w nich wybuchło... w sumie kilka cosi...
Jutro będzie kolejny dzień, może będę miała więcej siły i spróbuję coś z tym zrobić, ale póki co musi starczyć te kilka wydeptanych ścieżek...

Dobra już nie ględzę ;) Przechodzę do meritum - do tego o czym chciałam Wam dziś napisać, bo niesamowicie interesuje mnie Wasze zdanie w tym temacie!


Halloween tuż tuż...

 Ja osobiście nie popieram jakoś specjalnie tego święta choć dynie mi się bardzo podobają .

 Do czego zmierzam?

Dziś będąc w jednym z sieciowych sklepów  usłyszałam "muszę kupić strój Halloweenowy bo idziemy na roczek tematyczny" powiedziała kobieta ściągając strój kościotrupa z wieszaka...Szczerze? Żal mi maluszka, który w swoje święto będzie oglądał maszkary... Oby biedaczek lub bidulka nie przepłakał(a) całej imprezy...
Czy tylko ja uważam, że to przesada?

Dobranoc..... 

Pa! 
Joasia K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz