niedziela, 30 sierpnia 2015

Idziemy do restauracji



Tymuś na urodzinki od Cioci Asi dostał zaproszenie na kolacje do GOKO -Japońskiej Restauracji.



Szczerze Wam powiem, podeszłam do tematu sceptycznie... Trzylatek w restauracji? Japońskiej? Polegnę jak nic...

Dobra wybiła godzina zero, spakowałam synusia do auta ( Nelcia została z tatusiem w domu) i ruszyliśmy, po drodze zgarniając ciocię Asię i Martę...

Najpierw galeria, tam Tymuś miał sobie wybrać prezent od Cioci Marty... Wybrał sobie...Saksofon... Wtedy byłam już pewna, że wizyta w restauracji będzie porażką na pełnej linii!


Dojechaliśmy na miejsce, Pasaż Apollo Poznań...



Ufff  miejsca na dworze, w małej uliczce, gdzie na prawdę dziecko może się czuć bezpiecznie!

Okej siadamy ładnie przy stoliczku, umówiliśmy się, że saksofon zostaje w pudełku, bo to jest restauracja i tu się nie hałasuje. Pełna powaga Tymka rozwalała na łopatki :)

Gdy nadszedł czas by złożyć zamówienie (szczerze? ja się w karcie pogubiłam! Tyle fantastycznie brzmiących pozycji!) Tymuś ładnie powiedział, że do picia poprosi sok jabłkowy . Menu na wczorajszy wieczór wybrała nam Ciocia Asia...



Dla mnie woda z owocami ❤❤❤




Czekadełko czyli miseczka pełna witamin, myślę sobie "acha Tymek na pewno zje" w domu mówi "nie, dziękuję mamusiu. Nie będę tego jadł!" A tu? Bez gadania wziął pałeczki i radząc sobie całkiem nieźle zaczął wcinać!



Ja matka dwójki dzieci, większość życia wystrzegałam się wszelkich ryb, których zapach mnie odrzuca(ł), zastrzegałam się, że w życiu nigdy nie tknę żadnych owoców morza.... taaaaaaaaa...


Ciocia Asia zamówiła dla mnie sushi z łosiem w trzech postaciach...  Tak, przeżyłam lekki szok gdy mi to zaserwowano, bijąc się z myślami spróbowałam i... byłam w szoku! Pycha mniam!



Miałam też przyjemność spróbowania kilku innych rzeczy, ośmiornicy (oj tego to więcej nie dotknę!), rybę maślaną (mmmmm niebo w gębie!)

Dla Tymusia przeniesiono chrupiące kawałki kurczaka podane z różowym ryżem!!! To dopiero pychota!  Tymek był zachwycony! Dzielnie jadł pałeczkami, ogólnie niesamowicie zaskoczył mnie swoim zachowaniem!



"Kto ma ochotę na deser?"  Asia zabrała Tymka do kuchni gdzie przygotowywano dla nas słodkości! Tymek wrócił zachwycony! W życiu nigdy nie jadłam tak niesamowitego deseru... lody w cieście ❤❤❤



A na koniec Tymuś dostał od kucharza oryginalne autko.... Którego nie zjadł ;) Ciocia Asia i Marta biły się o nie ;) Nie powiem - koła były smaczne!





Reasumując-  matka pęka z dumy!!! Tymek nieźle mnie zaskoczył swoim zachowaniem, a ja nie sądziłam że zjem ośmiornicę i kilka gatunków ryb jednego wieczoru...

Jeśli będziecie kiedyś w Poznaniu koniecznie odwiedźcie GOKO!


A teraz mykamy rodzinnie na koncert  Strachy na Lachy ;)  Kocham!!!!

Do następnego! 
Pa!
Joasia K.

piątek, 28 sierpnia 2015

Wracamy!

witajcie po długiej przerwie...

Dzisiejszy dzień ewidentnie nie jest moim dniem... Od rana wojny przeplatane marudzeniem i płaczem... Do tego gigantyczne zmęczenie materiału, które znów daje o sobie znać i to konkretnie....

Nie jeden artykuł czytałam o tym, że mężowie często i gęsto nie szanują domowej pracy swoich żon, a w takie dni boli to po stokroć...

Matka dwójki dzieci "siedząca"  w domu... Taaa, która z Was usłyszała, że "nie Ty zarabiasz to...." ? Pewnie zdarzyło się nie raz, nie dwa.... Ale kiedy pojawia się pomysł, żeby ruszyć do pracy, to też jest źle, bo przecież jak to? A Nelusia z kim zostanie? Iść do pracy żeby zarobić na żłobek? Bez sensu... Taaaaaa.

W takie dni jak dziś mam ochotę zostawić wszystko i wyjechać.... Na tydzień zaszyć się gdzieś w cichym miejscu z dobrą książką i tyle... Odespać te wszystkie nieprzespane noce i mieć wszystko głęboko w nosie.... Może kiedyś mi się uda....


Dawno Nas tutaj nie było...

Po wakacjach, gdzie dzieciaki całymi dniami siedziały szczęśliwe na plaży i było jakoś łatwiej... Już tęsknię za takim stanem rzeczy... Teraz codzienna rutyna...
Nie cierpię domu, w którym mieszkamy... Zaczynam się dusić z braku miejsca, dołuje mnie rozłożenie pomieszczeń i ogólnie jestem na nie... Ale co zrobić? Tu, czyli u babci płacimy tyle co nic, niestety odbija się to na innych sferach naszego życia... Kredyt? Nierealny w obecnej sytuacji...

Ale jak zmienić tą sytuację? Cv rozsyłam i co? I pupa... nikt mnie nie chce...a znajomości niestety nie posiadam...



Ostatnio wszystko jakoś tak szybko,  wszędzie coś tu, to tam, to siam i się rozeszło... Tymusiowe urodzinki + Nelciowe imieninki ekstra wyszły ;) Był tort który zachwycił Tymusia i goście i prezenty ;) Wszystko mimo, ze miałam ciągle pod górkę się udało ;)










Ciągłe Tymusiowe pytania "A kiedy przyjdą moi goście?" "A kiedy będę miał urodziny?" itp itd zamieniły się w pytania "Mamooooooooooooooooooooooooo, a kiedy w końcu pójdę do przedszkola?!" "A musisz iść ze mną? " "A czemu mam iść na krótko?" "Mamooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo.... "

Zajęcia adaptacyjne mimo iż trwały półtorej godziny zleciały niezwykle szybko, co spotkało się oczywiście z Tymusiowymi protestami....  Ale to opiszę później ;) Bo czas mnie już goni ;)

Tyle czasu minęło, ciekawe czy ktoś tu zagląda? ;) Będzie mi niezmiernie miło jeśli właśnie TY zostawisz po sobie komentarz, bym wiedziała, że nie piszę w pustą przestrzeń..... ;)

Do zobaczenia wkrótce!


ach! Zapomniałam Wam się pochwalić! Po wizycie w Zoo (kto zagląda na fb ten wie, że byliśmy ;) ) mamy w domu zwierzątko ;) PATYCZAKA!



Teraz mieszka on w całkiem pokaźnym słoiku! Chyba mu u nas dobrze bo już urósł ;)


Pa! 
Joasia K.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Jestem!
Czy wypoczęłam? Wątpię ;) Na pewno zmieniłam otoczenie, co na pewno wyszło mi na dobre!

Dwa tygodnie w lesie, ze znikomym zasięgiem, praktycznie bez dostępu do internetu... Da się? Oczywiście!


Fajnie tak móc sobie posiedzieć z mężem i dzieciakami, bez ciągłego zaglądania na facebooka, bez ciagłych telefonów... Można pooszukiwać męża w tysiąca ;)  Bardzo przyjemnie! Jeszcze fajniej, gdy można spacerkiem iść się wykąpać nad jeziorkiem.

Pierwszy tydzień siedzieliśmy w 4, na weekend przyjechali moi rodzice i zabrali mężusia, bo biedny musiał iść do pracy, a ja zostałam z dzieciakami i moimi dziadkami... Fajnie tak tak patrzeć jak Dziadek nabiera mocy przy zabawie z prawnukiem!




<3 bo słów mi brakło! 

Z babciami róznie bywa ;) Wiecie jak jest... Ale przetrwaliśmy!

Czas leci szybko, niestety,  za szybko, dlatego też ważna jest każda chwila!

Mimo, że moi dziadkowie nie mieszkają daleko od nas, to od wczesnej wiosny po jesień siedzą sobie w domku w lesie z małymi przerwami np. na lekarzy... Dziadkowi bardzo brakuje Tymusia, który zagadał by Dziadka gdyby było to mozliwe.

Niesamowicie jest tak patrzeć, jak dwa tak różniące się pokolenia spędzają wspólnie czas.

Mimo upałów i chyba (bo wiadomo się nie przyzna) nie najlepszego samopoczucia Dziadka widać było, jak bardzo towarzystwo prawnusia wpływa na schorowanego człowieka...
Dziadek, któremu cięzko czasem wstać z krzesła ćwiczył na miarę swych możliwości z Tymkiem, rzucali piłką, grali w karty i robili masę innych fajnych rzeczy :) Nelusia oczywiście tez skorzystała, ale uwagę Dziadka głównie absorbował Tymuś...



Matka na poczcie kupiła statek do składania "łatwy do złożenia przez dziecko" czy jakoś tak...
. taaaaa godzinę nad nim siedziałam, ale było warto! 

Niestety, żeby nie było za fajnie w miniony piątek Tymek od rana czuł się kiepsko i skoczyła mu temperaturka.... Niby po południu było ok, ale jak to rodzic - troszkę się zdenerwowałam... Nelcia smarka, może na zęby, może alergia? Któż to wie? Mieliśmy z wakacji wrócić dziś, ale ze względu na te niespodzianki wróciliśmy dzień wcześniej...




Nelka, łobuz nad łobuzy! :) 




Dzisiejszy poranek ;) A przy okazji pierwsza Nelusiowa koszula nocna ;) 


To tyle na dzisiaj!

Do poczytania wkrótce! 

 Joasia K.