poniedziałek, 26 października 2015

Haloween tuż tuż....

Jak dobrze, że ten dzień dobiegł już końca...

Cholerna zmiana czasu...

Tymuś zawsze w przedszkolu robił sobie krótką drzemkę... Czasem 5-cio minutową, ale to mu w zupełności wystarczało...

 a dziś?

niedziela, 25 października 2015

Biały kot


Dzisiejszy dzień spędziłam na szyciu... O matko, jeszcze w życiu nigdy tyle nie prułam co dziś ;)

Robi się Nelusiowy cieplutki śpiworek na zimę, robi się - bo idzie opornie- ale mam nadzieję, że jutro uda się go skończyć i pochwalę się efektami!

poniedziałek, 19 października 2015

Trudno mamą być....

Na wstępie chciałabym przeprosić, że znów mnie tu tak mało...

Doba jest zdecydowanie za krótka!

Do niektórych rzeczy trzeba dorosnąć, do niektórych trzeba się porządnie ogarnąć... Czasem trzeba po prostu wrzucić na luz.

czwartek, 15 października 2015

Pomidororówka!

Tak! Pomidororówka - tak właśnie nazywa tą zupkę Tymuś!


Pomidorówka z klopsikami i kładzionymi kluseczkami.

Co Nam trzeba?  5-cio litrowy gar zupy wychodzi ;)

400g mięsa mielonego - u mnie z indyka
majeranek
2 cebule
por
4 duże marchewki
500g koncentratu pomidorowego
2 kostki rosołowe
mąka
3 jajka
5 kulek ziela angielskiego
3 listeczki laurowe
2-3 ząbki czosnku
sól, pieprz - mieszanka ziół chyba kamis "Kuchnia włoska"
woda ;)

Wodę wraz z zielem angielskim i liściem laurowym wstawić. W między czasie obieram marchew, przygotowuję porę i cebulkę - 1 kroimy w kosteczkę, 2 wrzucamy w całości do gara ;) Przygotowane warzywa dodajemy do gorącej wody.
Czas na mięsko - ja przygotowuję je jak na klopsy - dodaję pokrojoną cebulkę, sól i pieprz - bez jajka! Można przyprawić majerankiem, ale nie za dużo ;)

Mięsko formujemy w klopsiki i powoli dorzucamy do naszego wywaru.
Dodajemy kostki rosołowe - wiem że fuj, że ble i że da sie bez nich żyć, ale ja nie umiem :P

i tak gotujemy na wolnym ogniu jakieś 30 minut ;) Dodajemy koncentrat i zabieramy się za kluski ;)





Bierzemy miseczkę lub taki pół litrowy kubek -jak kto woli ;)
Wbijamy 3 jajka i mieszamy je widelcem na jednolitą masę. Kiedy już ją mamy dosypujemy mąki -stopniowo, żeby nie było jej za dużo. Mieszamy do momentu uzyskania jednolitej klejącej, lecz nie wylewającej się masy tak, by można nakładać ją łyżką.

Dobra specjalistą od opisywania czynności i konsystencji nie jestem. Nasze ciasto na kluski ma być gęste i tyle ;)

Kluski dodaję  bezpośrednio do zupy zamaczam łyżkę w gorącej zupie i porcjuję moją kluskową masę. Ważne jest by zamaczać łyżkę, bo wtedy kluski się do niej nie przyklejają.

Gotuję na wolnym ogniu około 15 minut dorzucając zioła i przyprawiam do smaku ;)

Nie użyłam ani pietruszki, ani selera z czystego lenistwa ;) Nie miałam w domu, a do sklepu no cóż powiem szczerze - nie chciało mi się iść.

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć smacznego!




środa, 7 października 2015

Mniam. Po prostu mniam.


Helloł!

Na obiadek dziś spaghetti - kolejne zamówienie szefa!

Będąc z Tymusiem w ciąży ciągle chodziłam i mówiłam "Mam za mało makaronu we krwi" 
Wszystkie makarony były moje! 
Uwielbiam, a w ciąży mogłam je jeść na śniadanie, obiad i kolację. No i teraz mam.

Tymek co robimy na obiad? 

-Hmyyyy.... Muszę pomyśleć.... A może spaghetti? 

I tak niemalże codziennie :) 









Tymuś a co na kolacje? 
-Mamoooooo a zrobisz mi gwiazdkowe kanapki? 

I jak tu odmówić? 

No to są :) 



Taaa a co zrobić z resztą chlebka po gwiazdkach?

Dietetyczną kanapkę ;)

Niby kanapka, a jednak  gwiazdka :)




:) 

Smacznego ;) 

Pa!

Joasia K.

Jesienno- zimowe czapusie ;)

 Ha! Myślicie, że przez chorobę porzuciłam dzierganie?

O nie!!! :)

Pracowite 2 tygodnie ;)

Czapka dla Nelusi :) Bieganie w niej po domu jest obowiązkowe! Po 2 dniach w końcu zaczęła jej się nudzić i w domu zaczyna biegać bez. Hi hi











 



No i oczywiście Tymusiowa. Niestety Pan T odmawia ostatnio pozowania do zdjęć, więc jest tylko czapa ;)

Obie wykonane na specjane zamówienie mojego małego szefa...

Matka ryła w internecie 3 dni, a wystarczyło zapytać synusia....

                                                          

:)



wtorek, 6 października 2015

Lepiej późno niż wcale!

Dostałam olśnienia! Zatoki! Tak! Co roku o tej porze cierpię na to samo... Czapko witaj! leki są będzie lepiej... ale na razie jest... kiepsko... gorzej niż kiepsko nawet bym rzekła... ale nic- nafaszerowałam się lekami i jakoś żyje... właściwie to leżę... Korzystając z tego, ze dzieci tarły oczka i gęgały coś o spaniu i aaa ogarnęłam je prawie 2h temu i leżeliśmy sobie... Nela nawet przysnęła na 10sekund... wie cię jak to się skończyło prawda?
Ja leżę w łóżku oglądając Disney Junior a dzieci bawią się w najlepsze.
Wiecie co jest w tym najlepsze?
Pomijajac, że cisza przerywana cichymi chichotami jest cudowna,to oprócz tv nic nie świeci ;) dzieci biegają po naszych jakże "ogromnych" pokoikach zupełnie po ciemku. Hi hi najważniejsze, ze jest radocha-  reszta się nie liczy :)  Najwyżej tatuś pozbiera maluszki jak zasnąć gdzie bądź podczas zabawy... Bo ja mogę odpłynąć pierwsza...
Zamykam - chyba jednak spróbuję zaginięć te moje szczęścia do łóżek ;)

poniedziałek, 5 października 2015

Krótko, zwięźle i na temat

Cześć! My dziś po kolejnej wizycie w aptece... Tymuś już całkiem dobrze, ale ja chyba czuje się coraz gorzej... a i Nelusia kaszleć zaczyna... dobrze, że TymoNelkowy tata zdrów!
Jutro (w końcu) mam wizytę w szpitalu zakaźnym i może w końcu ktoś raczy mi zrobić badania na tą boreliozę... a później wizyta u domowego- czas w końcu się przebadać, bo trochę długo to trwa...
Jak dojdę do siebie to ruszy się troszkę na blogu...
Pani Natalia P zwyciężczyni ostatniego konkursu dokonała już wyboru, dziś zakupiłam włóczki więc znikam :) łóżeczko, kołderka, włóczka i szydełko.
A i pół apteki...
Zdrówka moi mili! Pa!