piątek, 28 sierpnia 2015

Wracamy!

witajcie po długiej przerwie...

Dzisiejszy dzień ewidentnie nie jest moim dniem... Od rana wojny przeplatane marudzeniem i płaczem... Do tego gigantyczne zmęczenie materiału, które znów daje o sobie znać i to konkretnie....

Nie jeden artykuł czytałam o tym, że mężowie często i gęsto nie szanują domowej pracy swoich żon, a w takie dni boli to po stokroć...

Matka dwójki dzieci "siedząca"  w domu... Taaa, która z Was usłyszała, że "nie Ty zarabiasz to...." ? Pewnie zdarzyło się nie raz, nie dwa.... Ale kiedy pojawia się pomysł, żeby ruszyć do pracy, to też jest źle, bo przecież jak to? A Nelusia z kim zostanie? Iść do pracy żeby zarobić na żłobek? Bez sensu... Taaaaaa.

W takie dni jak dziś mam ochotę zostawić wszystko i wyjechać.... Na tydzień zaszyć się gdzieś w cichym miejscu z dobrą książką i tyle... Odespać te wszystkie nieprzespane noce i mieć wszystko głęboko w nosie.... Może kiedyś mi się uda....


Dawno Nas tutaj nie było...

Po wakacjach, gdzie dzieciaki całymi dniami siedziały szczęśliwe na plaży i było jakoś łatwiej... Już tęsknię za takim stanem rzeczy... Teraz codzienna rutyna...
Nie cierpię domu, w którym mieszkamy... Zaczynam się dusić z braku miejsca, dołuje mnie rozłożenie pomieszczeń i ogólnie jestem na nie... Ale co zrobić? Tu, czyli u babci płacimy tyle co nic, niestety odbija się to na innych sferach naszego życia... Kredyt? Nierealny w obecnej sytuacji...

Ale jak zmienić tą sytuację? Cv rozsyłam i co? I pupa... nikt mnie nie chce...a znajomości niestety nie posiadam...



Ostatnio wszystko jakoś tak szybko,  wszędzie coś tu, to tam, to siam i się rozeszło... Tymusiowe urodzinki + Nelciowe imieninki ekstra wyszły ;) Był tort który zachwycił Tymusia i goście i prezenty ;) Wszystko mimo, ze miałam ciągle pod górkę się udało ;)










Ciągłe Tymusiowe pytania "A kiedy przyjdą moi goście?" "A kiedy będę miał urodziny?" itp itd zamieniły się w pytania "Mamooooooooooooooooooooooooo, a kiedy w końcu pójdę do przedszkola?!" "A musisz iść ze mną? " "A czemu mam iść na krótko?" "Mamooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo.... "

Zajęcia adaptacyjne mimo iż trwały półtorej godziny zleciały niezwykle szybko, co spotkało się oczywiście z Tymusiowymi protestami....  Ale to opiszę później ;) Bo czas mnie już goni ;)

Tyle czasu minęło, ciekawe czy ktoś tu zagląda? ;) Będzie mi niezmiernie miło jeśli właśnie TY zostawisz po sobie komentarz, bym wiedziała, że nie piszę w pustą przestrzeń..... ;)

Do zobaczenia wkrótce!


ach! Zapomniałam Wam się pochwalić! Po wizycie w Zoo (kto zagląda na fb ten wie, że byliśmy ;) ) mamy w domu zwierzątko ;) PATYCZAKA!



Teraz mieszka on w całkiem pokaźnym słoiku! Chyba mu u nas dobrze bo już urósł ;)


Pa! 
Joasia K.

1 komentarz:

  1. Świetne zdjęcia. Torcik super. Patyczak na pewno fajny i Tymuś zadowolony
    U mnie nowy post, zapraszam

    http://odbicie-lustra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń